Rozbita komunikacja
Miasta i wsie naszego subregionu tworzą spory i silnie zurbanizowany obszar zamieszkany przez ponad pół miliona ludzi. Miasta takie jak Rybnik, Żory, Jastrzębie-Zdrój, Wodzisław Śląski, Radlin, Pszów czy Rydułtowy tworzą razem aglomerację. Organizacja transportu publicznego, zwłaszcza w regionie o dużej gęstości zaludnienia, wymaga spojrzenia z perspektywy nie tylko jednej gminy czy powiatu, lecz także patrząc na układ całej aglomeracji.
Komunikacja publiczna
Analizując transport publiczny w niedalekiej Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, możemy zauważyć na przykład, że między Mikołowem (41 tys. mieszkańców) a Tychami (128 tys. mieszkańców) kursuje 6 linii autobusowych organizowanych przez Zarząd Transportu Metropolitalnego – w szczycie co 10 minut przyjeżdża jeden z nich. Tymczasem między Rybnikiem (139 tys. mieszkańców) a Żorami (62 tys. mieszkańców) jeździ tylko jedna finansowana przez samorząd linia autobusowa o numerze 52. Organizuje ją Zarząd Transportu Zbiorowego w Rybniku. W szczycie jeździ co 20 minut.
Komunikacja publiczna Zarządu Transportu Metropolitalnego obejmuje swoimi usługami przewozowymi ogromny obszar – od Pszczyny po Tarnowskie Góry, a nawet jeszcze dalej. Jakże odmienną sytuację napotkamy w aglomeracji rybnickiej, gdzie z Rydułtów czy Radlina do Rybnika pojedziemy autobusami organizowanymi przez wspomniane już ZTZ Rybnik, ale z Jastrzębia-Zdroju do Rybnika jeździ już zupełnie inny przewoźnik – Międzygminny Związek Komunikacyjny z siedzibą w Jastrzębiu Zdroju, czyli powiedziałbym, drugi „wielki gracz” w naszej aglomeracji. Z kolei z Rybnika do Czerwionki-Leszczyn możemy pojechać autobusami zarówno MZK, jak i ZTZ. Mimo, iż Czerwionka-Leszczyny to powiat rybnicki, to jednak funkcję komunikacji miejskiej pełni tu MZK z siedzibą w odległym Jastrzębiu, a ZTZ ma tu tylko dwie linie dziennie i jedną nocną (oczywiście wszystkie jadące do Rybnika).
O ile MZK jest, jak wskazuje nazwa, związkiem międzygminnym i na jego budżet solidarnie zrzuca się wiele gmin, o tyle ZTZ podlega wyłącznie pod Urząd Miasta Rybnika i wyłącznie z budżetu tegoż miasta jest finansowany, a co za tym idzie – ma służyć głównie rybniczanom. To rodzi szereg patologii, które wyżej już opisałem, ale w tym tekście podam jeszcze inne przykłady, bo tych nie brakuje.
Paradoksalna jest też sytuacja w gminie Świerklany – większość przewozów organizuje tu ZTZ Rybnik, ale do MZK należą przejeżdżające przez tę gminę linie 228, S11 i 05 (która jest częścią bezpłatnej komunikacji miasta Żory, ale to jeszcze inna historia). Dodać należy, że Świerklany mają też swoją własną komunikację gminną, składającą się z dwóch linii i podlegającą pod Urząd Gminy. A pasażer jakoś musi to wszystko ogarnąć, jeśli chce się sprawnie przemieszczać bez samochodu. Świerklany zapewne mogłyby organizować te linie w ramach MZK Jastrzębie, ale musiałyby związkowi międzygminnemu więcej dopłacać, a osobna gminna komunikacja jest tańsza w utrzymaniu. Tak samo jest w Wodzisławiu Śląskim, gdzie przewozy organizuje częściowo MZK, a częściowo osobna komunikacja miejska podlegająca pod miejski magistrat. Znowu chodzi tu o pieniądze – Wodzisław pokłócił się z MZK o opłaty, które musiał uiszczać, więc zorganizował swoje własne linie autobusowe w miejsce miejskich linii organizowanych przez MZK.
Z kolei Starostwo Powiatowe powiatu wodzisławskiego zorganizowało swoją własną siatkę połączeń autobusowych obsługiwaną przez PKS Racibórz, mimo że w powiecie tym wiele linii obsługuje MZK, a ZTZ też ma tu parę swoich. Mamy więc do czynienia z kuriozalną sytuacją, bo na przykład w Pszowie mamy autobusy MZK, ZTZ, linie powiatu wodzisławskiego, mamy też linię autobusu miejskiego z Raciborza (PK Racibórz, linia Racibórz – Rydułtowy), a przez kawałek terytorium Pszowa przejeżdża też linia komunikacji miejskiej Wodzisławia Śląskiego. Wszędzie obowiązuje inna taryfa, inna identyfikacja wizualna, inny zarządca. Każdy układa rozkłady dla swoich linii, raczej nie dbając o skomunikowanie z autobusami innego organizatora, uniemożliwiając tym samym dogodne przesiadki. Jak taki model komunikacji publicznej może konkurować z samochodami i zapobiegać powstawaniu korków na drogach? Takie rozdrobnienie organizatorów komunikacji z pewnością nie służy jej sprawnemu działaniu w naszym regionie – utrudnia podróżowanie, dezorientuje pasażerów i zniechęca ich do korzystania z transportu zbiorowego.
Wspólny zarząd organizujący transport zbiorowy dla całej aglomeracji rybnickiej byłby dobrym rozwiązaniem
Lekiem na całe zło byłby jeden wspólny zarząd organizujący transport zbiorowy dla całej aglomeracji rybnickiej, a może nawet dla całego Subregionu Zachodniego naszego województwa (wszak autobusy miejskie Raciborza i powiatowe powiatu raciborskiego też mają w tej aglomeracji swój udział). Nie jestem pierwszą osobą, która o tym mówi – swego czasu apelowała o to (i dalej apeluje) prezydent Jastrzębia-Zdroju Anna Hetman, która też dostrzegła na naszym lokalnym podwórku bałagan komunikacyjny, który należy posprzątać, powołując wspólny związek komunikacyjny, wzorowany chociażby na wspomnianym przeze mnie na początku Zarządzie Transportu Metropolitalnego. Ujednoliciłby on taryfy biletowe, rozkłady jazdy i wiele innych elementów – stałby się konkurencją dla wszechobecnych samochodów, wprowadzając prawdziwie zrównoważony transport w naszym regionie.
Tymczasem jeden z wariantów żorskiej linii 05 nie dojeżdża do Rybnika, lecz kończy kurs na przystanku Boguszowicka, tuż przed rybnicką granicą, a przecież wystarczyłoby, żeby autobus jechał przystanek dalej, do pętli autobusowej w rybnickiej dzielnicy Boguszowice Osiedle. Sam pisałem w tej sprawie do urzędów miejskich w Rybniku i Żorach – bez odpowiedzi od żadnego z miast. Jak na razie z Rybnika do Żor autobusem można pojechać tylko przez rybnicką dzielnicę Gotartowice (ZTZ Rybnik, linia 52), mimo że aż się prosi o linię Rybnik – Żory przez Boguszowice. Ale ani urzędowi żorskiemu, ani rybnickiemu nie zależy na gęstszej siatce połączeń międzymiejskich – a tymczasem w Górnośląsko-Zagłębiowskiej Aglomeracji połączenia między miastami przebiegają różnymi liniami i różnymi trasami i jest to absolutny standard! To samo dotyczy trasy Jastrzębie-Zdrój – Rybnik. Autobusy linii W10 (obsługiwanej przez MZK) jadą przez Wodzisław i Radlin, natomiast analogiczne połączenie przez Świerklany (taka trasa też jest przecież potrzebna) obsługuje prywatna firma R-BUS. Przecież te dwie linie powinny należeć właśnie do wspólnego organizatora.
Wspólna siatka połączeń – ulgą dla pasażra
Wspólny organizator komunikacji zakończyłby erę autobusowego separatyzmu miast i gmin naszego regionu, w naturalny sposób tworząc, między nimi spójną siatkę połączeń. W końcu też pasażer nie musiałby się zastanawiać, jakiego przewoźnika musi mieć bilet, bo wczoraj jechał do Jastrzębia, a dziś jedzie do Żor.
Przestańmy udawać, że nie jesteśmy aglomeracją i rozbity model komunikacji miejskiej nie jest problemem. Bo jest. I można temu zaradzić.
Masz inne zdanie w tym temacie? A może uważasz, że czegoś w nim zabrakło?