Gdzie jesteśmy w gospodarce odpadami? – oczami eksperta

Ciągłe podwyżki za śmieci to problem wszystkim gmin. Czy jesteśmy w stanie powstrzymać wzrost cen? Czy skazani jesteśmy na porażkę i kto powinien zacząć wprowadzać zmiany. O tym i wielu innych kwestiach rozmawiamy z Hanną Marlière– specjalistą z zakresu gospodarki odpadami.

Dlaczego tak drogo?

Michał Toman: Nowy Rok i część gmin wchodzi z nowymi stawkami za odbiór odpadów. Powiedz nam więc, kiedy będzie taniej i dlaczego tak późno?

Hanna Marlière: Taniej już było i to nie wróci. To konsekwencja wielu czynników – makroekonomicznych – jak inflacja, w tym wzrost płac oraz kosztów szczegółowych, związanych z ochroną środowiska.

MT: No tak, ale to ciężko zrozumieć przeciętnemu mieszkańcowi, który ma zapłacić np. 20 zł od osoby. Podwyżki są szalone, a mieszkańcy mówią: „firmy robią co chcą, bo są monopolistami”. Dlaczego dziś rynek firm wywożących odpady jest tak wąski?

HM: Podwyżki są szalone, ale dlatego, że dotychczas były sztucznie utrzymane na zaniżonym poziomie. 20 zł na miesiąc za osobę to wbrew pozorom nie jest dużo – to koszt jednej paczki papierosów, a palacz pali jedną dziennie. Problem z opłatami za korzystanie ze środowiska zawsze jest taki sam – myślimy, że nam się należy: czysta woda, czyste powietrze, czyste środowisko bez odpadów. Ale jednocześnie wytwarzany ścieki, palimy węglem i produkujemy odpady. Musimy ponosić koszty tego oddziaływania.

MT: Gdzie jest zatem granica? Już czytaliśmy o gminie Stare Babice, gdzie po przetargu wychodzi 47 zł/osobę. Jeśli przyjąć taką zasadę to więcej zapłacimy za śmieci niż prąd. Dla 4 osobowej rodziny to 200 zł. Ja za prąd płacę 140 zł, a opłaty mieszkaniowe 460 zł. Tego nie można ani zrozumieć ani, tym bardziej tłumaczyć. Więcej segregujemy (a mówili będzie taniej), a wciąż ceny w górę.

HM: Niestety nie ma granicy. Jeśli system jest źle zaprojektowany w gminie, a do tego nie ma instalacji, które mogą odpady przyjąć do zagospodarowania (tak jest, m.in. w Starych Babicach), a jednocześnie mieszkańcy nadal wytwarzają >75% odpadów jako strumień zmieszany – cena będzie wysoka. Każdy musi podjąć wysiłek: gmina – organizacyjny, mieszkańcy – w zakresie selektywnej zbiorki. Wtedy będzie szansa, że koszty się ustabilizują. Mamy też problem strukturalny – ostatnie kilkanaście lat realizowano w Polsce inwestycje w niewyspecjalizowane instalacje na zmieszane odpady komunalne, a nadal brakuje recyklerów.

Działać równolegle na każdym poziomie.

MT: W takim razie kto powinien zacząć? Rząd, samorządy, czy my -mieszkańcy? Bo co nam po tym, że segregujemy, jeśli słyszymy teraz, że nie ma recyklerów, brakuje instalacji, itp.? Mieszkaniec może powiedzieć płacę za coś co nie działa i jeszcze od nas wymagają.

HM: Niestety, zacząć trzeba na wszystkich frontach – równolegle. Inaczej pozostaniemy – jak dotychczas – w błędnym kole „czekania”, aż ta druga strona coś zrobi. Nie liczyłabym na działania centralne, a skupiła się na lokalnych. Każdy może ograniczyć ilość wytwarzanych odpadów, być bardziej świadomym konsumentem. Gminy mają narzędzia, żeby zacząć działać lokalnie w zakresie poprawy infrastruktury, czy systemu gospodarki odpadami.

MT: Jakie to narzędzie, które mają gminy?

HM: To narzędzia związane z optymalizacją selektywnej zbiorki, zwiększaniem dostępności PSZOK i usług z zakresu zapobiegania, przygotowania do ponownego użycia, czy naprawy. Niektóre gminy mają też potencjał inwestycyjny w zakresie, np. budowy małej instalacji recyklingu.

MT: Wrócę jeszcze do działań centralnych. Czy nowa ustawa, którą mamy od września 2019 roku to krok w dobrą stronę?

HM: Ta ustawa na pewno otwiera drzwi dla nowych inwestorów, poprzez likwidacje regionów gospodarki odpadami i zniesienie obowiązku wpisu do wpgo. Usunięto też art. 38, mówiący wprost o odmowie wydania kolejnych decyzji w postępowaniach administracyjnych. To dobre zmiany. Wiele innych jednak w moim odczuciu, będzie miało negatywne konsekwencje.

MT: Która ze zmian może najszybciej, negatywnie wpłynąć na system?

HM: Na sam system żadna, ale na ceny niemal wszystkie – dodatkowe obowiązki dla przedsiębiorców, wyższe opłaty, zabezpieczenie roszczeń.

MT: Jesteśmy na samym progu nowego roku. Jakie zatem największe wyzwanie czeka samorządy w 2020 roku?

HM: Odwaga! Samorządy muszą podejmować odważne, progresywne decyzje.

Zmiany muszą zajść też w nas.

MT: Rozmawialiśmy o centralnych działaniach samorządów. Porozmawiajmy o tym, co w naszym portalu najważniejsze – obywatele. Co my możemy na dziś, teraz zrobić, by chociaż zwiększyć szansę na powodzenie akcji, np. „gospodarka odpadami”?

HM: Zmienić konsumpcję! To podstawa. Kupować mądrzej. Przemyśleć zakupy, ograniczać się. A jeśli już kupujemy, to bez zbędnych opakowań i lokalnie. Ogromnym wyzwaniem dla mieszkańca są odpady biodegradowalne – zarówno zielone jak i kuchenne. Czy trzeba kosić trawnik co tydzień? A może lepiej założyć kawałek łąki? A obierki – na kompost. No i tekstylia – o tym się jeszcze nie mówi, a w perspektywie 2-3 lat staną się poważnym problemem – a zatem slow fashion!

MT: Tekstylia? A co z nimi nie tak?

HM: Produkujemy ich za dużo i za szybko wyrzucamy. T-shirt za 10 zł, który po 2 praniach nadaje się do śmieci, czy nowa pościel, która po 4-5 praniach, bo w supermarkecie jest promocja za 50 zł. Do tego tekstylia użytkowe – dywany, firanki, obicia mebli, materace…,a Unia nakłada na nie nowy cel w zakresie recyklingu.

MT: Czy to trudna frakcja do recyklingu?

HM: Do tej pory w zasadzie nierozwijane, choć akurat tu Polska może pochwalić się stosunkowym zaawansowaniem, gdyż jeden z bardziej nowoczesnych zakładów jest właśnie u nas.

MT: Dużo tego. Taka drastyczna zmiana stylu życia. Jak tego dokonać? Gdzie szukać porad? Tym bardziej chyba będzie trudno w domu trzypokoleniowym?

HM: Myślę, że akurat w domu trzypokoleniowym będzie stosunkowo łatwo – wystarczy przekonać się do tego, że stać nas na mniej za więcej i ciągłymi zakupami, nie musimy udowadniać swojej pozycji społecznej. Najtrudniej chyba młodemu pokoleniu bombardowanemu modelem nadkonsumpcji i agresywną reklamą. Tu upatruję ogromnej roli trendsetterów – oni powinni pokazywać, że nie liczy się tani blichtr, nowy telefon co sezon, czy piąty samochód w garażu. Obok reklam sprzętu elektronicznego, które pozwalają im zarabiać na życie, powinni się zaangażować w reklamy i działania społeczne, promujące wzorce. Tu też rola lokalnych liderów – burmistrza, księdza, strażaka – oni oddziałują w skali lokalnej, pokazując że do pracy można dojechać rowerem, pić wodę z kranu, a z dzieckiem zamiast do galerii handlowej wyjść na spacer albo wyprowadzić psa ze schroniska na spacer. Trzeba pamiętać, że więcej zmieni wielu ludzi – każdy przez swój mały gest, niż jeden człowiek wielkim zaangażowaniem.

MT: Dziękuję za rozmowę, licząc że to nie nasza ostatnia, bo to temat rzeka. Życzę wszystkiego dobrego w nowym roku.

Hanna Marlière
Specjalistka z zakresu ochrony środowiska i gospodarki odpadami. Od ponad 10 lat związana z branżą gospodarki komunalnej. Aktywnie uczestniczy w debacie publicznej, nt. krajowego i europejskiego prawa, konsultantka krajowych i międzynarodowych organizacji branżowych. Autorka licznych publikacji w prasie branżowej oraz prelegentka podczas kluczowych wydarzeń branży ochrony środowiska w Polsce. Czynnie działa także w sektorze pozarządowym poprzez Fundację Pro terra.

Previous post Nowa kadencja Młodzieżowej Rady Miasta w Raciborzu
Next post „Dopalaczowy” gang, działający w Rybniku, stanął przed sądem