Wywiad z Tomaszem Żółkiewiczem – prezesem KS Leszczyny cz. 1
Mało jest sportu w naszym portalu. Dziś prezentujemy wywiad z Tomaszem Żółkiewiczem – prezesem KS Leszczyny, trenerem rocznika 2012 oraz sędzią piłkarskim. Rozmawiamy o klubie, sporcie w gminie i jego finansowaniu.
Dziękujemy, że jesteś z nami. Jesteśmy portalem obywatelskim. Nie finansują nas żądne samorządy. Jednak by działać i być niezależnym potrzebujemy Twojego wsparcia. Możesz nas wesprzeć poprzez serwis Patronite.
Dziękujemy za Twoje wsparcie.
Byłeś świadkiem jakiegoś wydarzenia? Chciałbyś nas o czymś poinformować? Chcesz pochwalić się swoimi działaniami?
Byłeś świadkiem jakiegoś wydarzenia? Chciałbyś nas o czymś poinformować? Chcesz pochwalić się swoimi działaniami?
Tomasz Żółkiewicz – Prezes KS Leszczyny
Michał Toman: Tomek, na początek proszę o kilka słów o sobie i swojej historii w gminnym sporcie.
Tomasz Żółkiewicz: Nazywam się Tomasz Żółkiewicz, mam 37 lat. Jestem rodowitym Rybniczaninem, mężem oraz ojcem dwójki chłopaków, prezesem KS Leszczyny, trenerem rocznika 2012 oraz sędzią piłkarskim. Moja historia zostania prezesem jest na swój sposób ciekawa. Gdy w 2016 roku zostałem piłkarzem klubu KP Piast Leszczyny, prezesem był wtedy Jerzy Koczor.
Niestety pod koniec sezonu zaczęło brakować pieniędzy na wszystko, a gdy po jednym z meczów piłkarze zrobili zrzutkę na sędziego czara goryczy się przelała. Wiedzieliśmy że z końcem roku Klub przestanie istnieć, bo nie otrzyma dofinansowania z Gminy, ponieważ nie rozliczył się w terminie z otrzymanego grantu. Wtedy spotkaliśmy się w kilkuosobowym gronie, m. in. ówczesny trener – Darek Momot, Mateusz Leonard, Zbyszek Kamiński, Marian Słowik oraz ja. Jedynym sensownym rozwiązaniem było utworzenie nowego stowarzyszenia, które zacznie od zera. Bez długów i nowymi ludźmi. Wtedy ustalono, że najlepiej będzie gdy prezesem zostanie ktoś z poza gminy. I tak padło na mnie. (śmiech)
Z Rybnika do Leszczyn?
MT: Pochodzisz z Rybnika. Nie lepiej byłoby działać w Rybniku? A może łatwiej jest działać w gminie, w której się nie mieszka?
TŻ: Był kiedyś plan, aby stworzyć osiedlowy klub piłkarski tym bardziej, że istnieje boisko na terenie dzielnicy, gdzie mieszkam. Ale teren należy do Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej i z informacji, jakie wstępnie uzyskałem nie była ona chętna, aby go udostępnić. Nie zagłębiałem się w temat, bo szybko zgasł ten pomysł. Jeżeli chodzi o działanie w gminie, z której się nie pochodzi to ma to swoje plusy i minusy. Największym minusem jest przemieszczanie się oraz czas jaki poświęcam. Z jednej strony plusy, bo synowie jeździli ze mną na treningi, mecze – a z drugiej mniej czasu dla żony. (śmiech) Na początku myślałem, że działając na płaszczyźnie sportu będę z daleka od polityki – to był Wielki błąd.
Polityka w sporcie
MT: Polityka Cię dopada? W jakim sensie?
TŻ: Pierwszym z brzegu przykładem może być zainteresowanie naszym Klubem osób, które startowały w ostatnich wyborach na radnych. Przychodzili, obiecywali i z reguły na tym się kończyło. Ale, to w zasadzie jest normą wszędzie. Innym przykładem może być moje wystąpienie na komisji sportu, gdzie przedstawiłem swój pomysł na podział grantów. Na spotkaniu był Pan Marek Szczech, który jest sołtysem Książenic, a że mój pomysł uderzyłby najbardziej m. in. w Klub z Książenic – od razu został on negatywnie odebrany. Jestem spoza gminy, spoza układów. Widzę doskonale jak obecna władza faworyzuje niektóre Kluby. Doszło kiedyś do wymiany zdań między mną, a Panem Burmistrzem, gdzie powiedziałem mu, że nie podoba mi się, iż faworyzuje Bełk oraz Książenice. Powiedziałem to, co większość mieszkańców mówi po cichu, ale nie chcą powiedzieć tego głośno. Wiem, że jesteś zdziwiony, ale nie zamierzam siedzieć cicho i zgadzać się na nierówne traktowanie.
Co roku rozliczam się z grantów, wszystkie faktury księguje księgowa, trenerzy otrzymują wynagrodzenie na umowę.
Więc, jeśli ktoś ma mniej drużyn zgłoszonych do rozgrywek, a otrzymuje dwukrotnie więcej pieniędzy z gminy to nie powiesz mi, że polityka nie wkracza w sferę sportu. Tym bardziej, że w swoim roczniku mamy praktycznie najlepsze drużyny w gminie.
Leszczyny z obciążeniem
MT: Leszczyny mają trudną historię ostatnich lat. Ty postanowiłeś wycofać się z piłki dorosłych i skoncentrować się na młodzieży. Dlaczego?
TŻ: Leszczyny mają trudną, ale piękną historię. Warto tylko wspomnieć, że to najstarszy klub piłkarski w gminie. W 2022 roku będzie obchodził swoje 100-lecie. Obecnie działamy jako KS Leszczyny, ale w planie jest powrót do historii – do nazwy KS Piast Leszczyny. Gdy nasze stowarzyszenie powstało zaczynaliśmy od piłki seniorskiej. Był zapał, byli chętni ludzie do gry. Z biegiem czasu zaczęło się to kruszyć. Pierwsze konflikty, pierwsze nieporozumienia. Piłka seniorska w naszym klubie była półtora roku. Największym rozczarowaniem i porażką tamtego okresu był fakt, że mając świetnego trenera w postaci Romana Skorupy (rozegrał przeszło 70 meczów w Polskiej Ekstraklasie), mając bardzo dobrych zawodników drużyna się rozpadła. Dla mnie, zarządu piłka seniorska od C klasy do Klasy Okręgowej to piłka amatorska. A obecnie zawodnicy, nawet w C klasie życzą sobie po 50 zł za mecz. Dla mnie to kosmos i postanowiłem, że nigdy za mojej prezesury żaden piłkarz na tym poziomie nie otrzyma nawet złotówki.
Od tamtej pory skończyliśmy z piłką seniorską i skupiamy się tylko na piłce młodzieżowej. Jeżeli z wychowanków uda się stworzyć za 2-3 lata drużynę seniorską to sam w niej zagram. (śmiech)
MT: Pod warunkiem, że młodzież będzie chciała z Tobą zagrać. (śmiech) Tak poważnie to chyba jesteś w tej gminie jedyny z takim myśleniem. Sam wspominasz, że jest za dużo drużyn.
TŻ: Jest dużo, bo każde sołectwo ma swój klub. Nie wiem czy gdziekolwiek w Polsce jest taka sytuacja. Z drugiej strony rozumiem Prezesów tych klubów, bo każdy klub to inna historia. Wychodzę z założenia, że jeśli kogoś stać na drużyny seniorskie to czemu mają nie istnieć. Jak jest popyt, to jest podaż.
Sport w Czerwionce-Leszczynach
MT: Jakie możesz wymienić wasze najważniejsze sukcesy?
TŻ: Przede wszystkim sukcesem jest to, że potrafimy zachęcić dzieci i młodzież do przychodnia na treningi, gdzie wiadomo – w obecnych czasach to bardzo ciężkie.
Jeżeli chodzi o sukcesy czysto sportowe to kilka jest. Na pewno jednym z nich jest :
– finał wojewódzki chłopców rocznika 2010/2011 w Turnieju Tymbark, gdzie mieli okazję zagrać na płycie boiska Stadionu Śląskiego,
– stałe uczestnictwo naszego zawodnika w programie szkoleniowym PZPN AMO Patryka Oczadły (w woj. śląskim takim programem objętych było 32 zawodników),
– transfer zawodnika Sebastiana Wiśniewskiego do jednej z najlepszych szkółek piłkarskich w kraju Gwarek Zabrze,
– transfer zawodnika Patryka Żółkiewicza do klubu GKS Piast Gliwice,
na przełomie 5 lat przewinęło się przeszło 100 dzieciaków.
To są sukcesy, które pokazują, że nasze szkolenie jest na wysokim poziomie.
MT: Jak wygląda prowadzenie klubu w gminie Czerwionka-Leszczyny? Łatwo jest, czy trudno?
TŻ: Skłamałbym, jeśli bym powiedział, że łatwo. Z kilku powodów. Od najprostszego jakim są środki finansowe, po bardzo dużą ilość klubów piłkarskich w naszej gminie. Wychodzę jednak z założenia, że każdy ma wybór i to, że mieszka w Leszczynach nie oznacza, że musi tu trenować . Ze swojej strony mogę powiedzieć, że dysponujemy największym obiektem sportowym w gminie i tak naprawdę robimy wszystko sami. Mając zaprzyjaźnionych prezesów w innych miejscowościach też łatwo nie mają.
Miasta czy gminy wychodzą z założenia, że jak przekażą na klub 10, 20 czy 50 tys. to zrobiły już wystarczająco dużo i temat jest zamknięty. Pierwszy przykład z brzegu. Gdy w 2016 roku obejmowałem klub, budynek klubowy był w opłakanym stanie. Gmina znalazła pieniądze i rozpoczął się remont, ale nie został on dokończony do tej pory. Wyremontowano wszystkie szatnie, elewację zewnętrzną oraz świetlice. Pozostałe pomieszczenia są nie ruszone. Choć miały być zrobione.
Finansowanie sportu w Czerwionce-Leszczynach
MT: Dużo mówi się o finansowaniu sportu. Jak to wygląda w Czerwionce-Leszczynach z perspektywy prezesa KS Leszczyny?
TŻ: Finansowanie sportu, czy to w dużych miastach, czy małych gminach jeste tematem “rzeka”. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że finansowanie sportu w Gminie Czerwionka-Leszczyny pozostawia wiele do życzenia. Począwszy od sposobu w jaki przyznaje się środki poszczególnym klubom, po kwoty jakie są przyznawane.
Przykład: obecnie w ramach konkursu pisze się projekty, które są ocenianie. Można pisać wszystko co człowiek by chciał – począwszy od tego, że zorganizuje obóz szkoleniowy, np. na Karaibach, po zakup papieru toaletowego. Być może to śmieszne co powiedziałem, ale taka jest prawda. W ostatnim projekcie uwzględniłam zgłoszenie do rozgrywek 4 grup młodzieżowych – żadnej seniorskiej drużyny. Ubiegałem się dokładnie o 39 654 zł, a wkład własny to 16 180 zł.
Po wstępnej ocenie otrzymałem informację, że kwota jaką otrzymam to 11 tys. zł., czyli prawie 4 razy mniej. Poprawiłem wniosek, a wkład własny wyniósł 10 040 zł., czyli prawie 100%. I te pieniądze są przeznaczone tylko na dzieci i młodzież.
Natomiast ogromne środki wydaje się na drużyny seniorskie. Ktoś może powiedzieć: „to załóż drużynę seniorów”. Tylko po co? Aby, po meczu mogli się napić piwa? Zjeść kiełbasę? Wolę czas, pieniądze poświęcić na szkolenie dzieciaków. To oni za kilka lat, nawet jak nie będą grali już w piłkę, być może będą sprawnymi fizycznie ludźmi. Nie chciałbym, aby ktoś odebrał moją wypowiedź w taki sposób, że Żółkiewicz jest przeciwko seniorom i klubom, które mają takie drużyny. Absolutnie nie.
Wychodzę z założenia, że jeśli zakładam seniorów to musi mnie na nich stać. Grają tam dorośli ludzie. 90% z nich pracuje, więc mogą również płacić składki członkowskie. Jeśli jeden czy drugi Prezes by tego zażądali to jestem pewien, że tych ludzi już by nie było na następnym treningu i meczu.
Drużyna dziecięca czy seniorska?
MT: To trochę szokująca perspektywa, że gdyby mieli na własne przyjemności jakim jest sport wydać pieniądze to by ich nie było. Trzeba jednak przyznać, że dużo (a nawet większość) z tych zawodników to nie są mieszkańcy gminy?
TŻ: I tu należy zadać podstawowe pytanie. Czy przeznaczmy pieniądze na sport dziecięcy i młodzieżowy czy finansujemy drużyny seniorskie?
W niższych ligach, takich jak A,B czy C w 90% to zawodnicy naszej gminy.
W wyższych już niekoniecznie. Dlaczego? Bo po prostu nie da się zbudować zespołu na klasę okręgową czy 4 ligę z mieszkańców gminy. Od czasu, gdy nie mam seniorów wychodzę z prostego założenia. Jeżeli nie mam pieniędzy od sponsorów na seniorów to ich nie zakładam.
Powiem coś, co może Cię zaskoczy. To, że zawodnikom się płaci w najniższych ligach to wina PREZESÓW. To oni nauczyli tych młodych ludzi, że jak przyjdą na mecz i wygrają to dostaną 50 zł, a dodatkowo napiją się piwa.
Taki przykład z własnej działalności. Gdy zakładałem drużynę seniorów dostałem kilkanaście nr telefonów do chłopaków, do których warto zadzwonić. Dzwonię do 18-sto latka i pytam czy przyszedłby pograć w Leszczynach tym bardziej, że mieszka tu. On się pyta: za ile? Mówię mu, że trening za pół godz. Chociaż widziałem, że pyta o pieniądze. On mówi, że nie – chodzi o kasę. Podziękowałem mu i powiedziałem, żeby skasował mój numer, bo nie ma już czego szukać u mnie.
Druga część wywiadu już niedługo w kolejnym artykule, a w w nim dowiecie się, m.in. jakie plany ma Prezes KS Leszczyny w najbliższym czasie.
Byłeś świadkiem jakiegoś wydarzenia? Chciałbyś nas o czymś poinformować? Chcesz pochwalić się swoimi działaniami?