Tragedia instytucji a epidemia
Epidemia. O tym jak państwo sobie z nią radzi w skali makro wiemy, bo codziennie czytamy portale informacyjne. Jedne z nich wychwalają, drugie ganią, nic nowego. Jak jednak może wyglądać tragedia w skali mikro, w skali jednostki i co taka osoba może czuć? O tym już mało kto napisze, a te małe tragedie mogą spotkać każdego z nas. Przykład podał niedawno portal, pisząc o tragedii górnika z Radlina pracującego w KWK Jankowice, którego rodzina poddana kwarantannie nie wie, kiedy się skończy [aktualne informacje w chwili pisania artykułu], ale od początku.
Dziękujemy, że jesteś z nami. Jesteśmy portalem obywatelskim. Nie finansują nas żądne samorządy. Jednak by działać i być niezależnym potrzebujemy Twojego wsparcia. Możesz nas wesprzeć poprzez serwis Patronite.
Dziękujemy za Twoje wsparcie.
Byłeś świadkiem jakiegoś wydarzenia? Chciałbyś nas o czymś poinformować? Chcesz pochwalić się swoimi działaniami?
Byłeś świadkiem jakiegoś wydarzenia? Chciałbyś nas o czymś poinformować? Chcesz pochwalić się swoimi działaniami?
Zakażenie
Wszystko zaczęło się w dniu 14 kwietnia, kiedy górnik miał objawy takie jak gorączka, osłabienie i kaszel, które wkrótce ustąpiły. Sytuacja zaczęła się robić poważna, gdy kilka dni później utracił całkowicie smak i węch. 19 kwietnia zgłosił się do szpitala zakaźnego w Tychach, a dwa dni później otrzymał pozytywny wynik na obecność koronawirusa. W tym samym dniu skierowano też jego rodzinę na domową kwarantannę.
30 kwietnia oraz 3 maja otrzymano negatywne wyniki wymazów, co umożliwiło wyjście z izolatorium. Od tej chwili osoba taka jest uznawana za ozdrowieńca, nie zaraża, lecz przy braku odpowiednich przeciwciał może się ponownie zarazić. Problem stanowił również powrót do domu, gdyż jak opisuje górnik, taksówkarze nie byli skorzy do transportu osoby już zdrowej do domu.
Epidemia. Domowe więzienie
Dramat jednak dotyczy kogoś zupełnie innego, bo rodziny ozdrowieńca. Mimo nałożonej izolacji, nikt z Powiatowej Stacji Sanitarno Epidemiologicznej w Wodzisławiu Śląskim nie przeprowadził wywiadu z rodziną. Sama kwarantanna miała trwać do 5 maja, lecz nie przeprowadzano u rodziny testów na obecność wirusa, co spowodowało wydłużenie kwarantanny o kolejny tydzień. Przy trudnościach jakie stanowi dziś przeprowadzenie testu (przypomnijmy, że jesteśmy na szarym końcu stawki w przeprowadzanych testach na milion mieszkańców w Unii Europejskiej), rodzina musiała zaczekać.
Mimo telefonów do PSSE w Wodzisławiu Śląskim i zapewnieniu urzędników o poruszeniu sprawy, nic się więcej nie działo. Dopiero artykuł portalu TuWodzisław.pl spowodował, iż tzw. wymazobus jednak mógł tego samego dnia podjechać i pobrać próbki. Cud?
Zachorowałeś? Twój problem.
Dwie kwestie pojawiają się i powtarzają także w wielu innych historiach, są to nieudolne działania służb w zwalczaniu epidemii oraz społeczny odbiór osób po przebytej chorobie.
Po pojawieniu się pierwszych przypadków i zmianie organizacyjnej wielu szpitali w zakaźne dla chorych na koronawirusa, kwestia szerokiego testowania potencjalnych zakażonych w trzecim miesiącu epidemii jest wciąż palącym problemem. Od początku występowania zakażeń Nasz kraj jest w ogonie testowania, co powoduje, że wszelkie metody izolacji były spóźnione, a sam wskaźnik reprodukcji wirusa był ciągle powyżej 1. Jak na dłoni widoczne były wszystkie zaniedbania służby zdrowia przez wszystkie ekipy rządzącej. Prawdą jest, iż na taką skalę problemów przygotować się nie można, lecz brak procedur, brak sprzętów, coraz większa centralizacja i chaos decyzyjny swoje zdziałały. Aktualnie sytuacja w kraju wydaje się być w miarę opanowana, to prawdziwy dramat rozgrywa się na Śląsku. Kopalnie, które zatrudniają tysiące pracowników na dole i powierzchni zaczęły chorować. Same warunki pracy na zakładzie skutecznie uniemożliwiają przestrzegania wszystkich zasad higienicznych, kiedyś więc musiała ta chwila [niestety] nadejść.
Pozostaje jeszcze sprawa drugiej instytucji, jaką jest społeczeństwo. Tego jak odbiera ozdrowieńca w osobie taksówkarza oraz strachu przed ostracyzmem społecznym samych ozdrowionych. Każdego z Nas może to samo spotkać, czy wtedy chcielibyśmy być wytykani palcami przez innych? Czy wtedy chcielibyśmy, by odmawiano nam usług w sklepach? Być może teraz będzie to odmowa w strachu przed chorobą, a co jeśli będziemy na to przyzwalać dalej i po czasie będzie odmowa przed wyznawanym poglądem, kolorem skóry lub orientacją? Wystarczy nam już w codziennym życiu przykładów dyskryminacji, by pozwalać na kolejne. Już teraz ozdrowieńcy są często wytykani przez zdrowe osoby, lekarzom i pielęgniarkom zabraniają sąsiedzi mieszkania we własnych mieszkaniach przez kontakt z chorymi. Służbie zdrowia należą się na równi z pacjentami godność i szacunek, czego widać zabrakło i ciągle jeszcze nam brakuje. Oby jak najkrócej.
Zobacz także: Czy zamkną Śląsk?
Byłeś świadkiem jakiegoś wydarzenia? Chciałbyś nas o czymś poinformować? Chcesz pochwalić się swoimi działaniami?