Pesel – świadectwo wieku i doświadczeń!
Mój pesel jest świadectwem tego, że dane mi było przeżyć wiele ciekawych chwil zarówno tych, rozgrywających się na rodzimym podwórku, jak i na arenach świata.
Dziękujemy, że jesteś z nami. Jesteśmy portalem obywatelskim. Nie finansują nas żądne samorządy. Jednak by działać i być niezależnym potrzebujemy Twojego wsparcia. Możesz nas wesprzeć poprzez serwis Patronite.
Dziękujemy za Twoje wsparcie.
Byłeś świadkiem jakiegoś wydarzenia? Chciałbyś nas o czymś poinformować? Chcesz pochwalić się swoimi działaniami?
Byłeś świadkiem jakiegoś wydarzenia? Chciałbyś nas o czymś poinformować? Chcesz pochwalić się swoimi działaniami?
Moja młodość chmura i durna, upływała w cieniu Kremla i przewodniej roli PZPR. Doskonale pamiętam czasy pustych półek i ogromnych kolejek za „dobrami luksusowymi”, którymi wcale nie było Porsche czy Lamborghini, lecz papier toaletowy i masło lub kawa. Pamiętam, także kartki na mięso, wyroby czekoladopodobne i inne produkty, które w normalnym świecie były dostępne bez dodatkowych ceregieli i nie musiały to być wyroby do „czegoś” podobne. Pamiętam także, jak ogromna była przepaść pomiędzy wiadomościami prezentowanymi ma srebrnym ekranie, gdzie co rusz ogłaszano jakiś sukces lub ukazywano wizyty gospodarskie uśmiechniętego pierwszego sekretarza wśród szczęśliwych obywateli, a siermiężną, szarą rzeczywistością ulic i życia w komunistycznym raju.
Propaganda sukcesu
Patrząc na otaczającą mnie rzeczywistość, mam dziwne wrażenie, że pewne sytuacje już widziałam, a propaganda sukcesu też jest znajoma. Co prawda, półki w sklepach są pełne, a ulice nie są siermiężnie szare, jednak coś w tym obrazku nie pasuje do wizji kraju mlekiem i miodem płynącym. Cytując klasyka powiem; „przez ostatnich sześć lat” demokracja w kraju nad Wisłą pikuje równią pochyłą ku dnu, a nepotyzm działaczy partii przewodniej szybuje ku gwiazdom z prędkością światła, takich oficjalnie bezczelnych działań nie zafundowali nam nawet twardogłowi komuniści.
Przewalane miliony na wybory widmo, zakupy sprzętu medycznego u handlarza bronią, który teraz odwołuje się od nakazu zwrotu zaliczek, fikcyjny szpital szumnie nazywany Narodowym, lotnisko widmo, z którego nie odlatuje coraz więcej samolotów, wojenki prowadzone z lekarzami, nauczycielami, przedsiębiorcami, kobietami, z Unią w imię narodowej duszy. Zawsze, kiedy myślę, że już nie może być gorzej, to jakiś minister, poseł lub inna postać polskiej rzeczywistości politycznej dowali do „pieca głupoty” wystawiając na mój kraj na pośmiewisko w oczach Europy, jednak już słyszę, że porozumienie zawarte w sprawie powiązania budżetu unijnego z praworządnością będą zaskarżane do TSUE, nomen omen do TSUE, której postanowień ci sami ludzie nie traktują jako wiążące. Wkurza mnie coraz bardziej przeklęta „mentalność Kalego” wyzierająca z umysłów polityków partii rządzącej, niczym słoma z butów chłopa.
Prawo, Konstytucja, zasady. przepisy, wartości ważne są tylko wtedy, gdy wpasują się w chorą wizję przyszłości tego kraju. Czy ten sen wariata kiedyś się skończy?
Byłeś świadkiem jakiegoś wydarzenia? Chciałbyś nas o czymś poinformować? Chcesz pochwalić się swoimi działaniami?