Gagik Grigoryan

[ROZMOWA] Gagik Grigoryan: Wyzywali mnie od terrorysty

Dziś o tym jak żyje się w obcym kraju rozmawiamy z Gagik Grigoryan. Z zawodu dziennikarz, a z powołania aktywista społeczny. Na początku na Ukrainie, a potem w Polsce zajmował się aktywizacją społeczną w środowisku migranckim, prowadzi również warsztaty kulinarne.

Dziękujemy, że jesteś z nami. Jesteśmy portalem obywatelskim. Nie finansują nas żądne samorządy. Jednak by działać i być niezależnym potrzebujemy Twojego wsparcia. Możesz nas wesprzeć poprzez serwis Patronite.

Dziękujemy za Twoje wsparcie.

Byłeś świadkiem jakiegoś wydarzenia? Chciałbyś nas o czymś poinformować? Chcesz pochwalić się swoimi działaniami?

Byłeś świadkiem jakiegoś wydarzenia? Chciałbyś nas o czymś poinformować? Chcesz pochwalić się swoimi działaniami?


Wyjazd z Gruzji

Martyna Żółkiewicz: Na początku chciałabym zapytać, dlaczego zdecydowałeś się na wyjazd z Gruzji?

Gagik Grigoryan: Przyjechałem do Polski 8 lat temu, do Warszawy na roczny projekt fundacji Schumana Wolontariatu Europejskiego. Jeździłem po całym kraju i opowiadałem o projekcie “Młodzież w działaniu” oraz o Gruzji. Mówiłem o różnicach kulturowych, więc był to bardzo ciekawy projekt.

Wtedy jeszcze nie zamierzałem zostawać w Polsce, tylko wyjechać z powrotem do swojego kraju. Ponieważ mi się tu spodobało, to zdecydowałem, że warto przedłużyć sobie ten pobyt i robić coś innego. Wtedy znalazłem stypendium rządu polskiego na Uniwersytecie Warszawskim i uznałem, że warto złożyć wniosek i pójść na studia magisterskie. Tak zrobiłem i dostałem się na studium europy wschodniej na Uniwersytecie Warszawskim.

Przede wszystkim wybór padał nie na kraj, bo studiowałem wcześniej na Ukrainie dziennikarstwo przez 5 lat. Miałem zamiar powrócić do Polski, po tym, jak skończę swój projekt Wolontariatu Europejskiego. Kierowałem się nie krajem, tylko projektem, więc były różne propozycje. Najbardziej odpowiednim projektem dla mnie wtedy był właśnie ten w Polsce. Dlatego wybrałem tę fundację i Warszawę jako miejsce na odbycie go.

Wolontariat na dobry początek

Martyna Żółkiewicz: Co sprawiło, że postanowiłeś zająć się właśnie działalnością społeczną, wolontariatem?

Gagik Grigoryan: Zanim jeszcze przyjechałem do Polski, gdy studiowałem na Ukrainie. Jeszcze wtedy, kiedy w 2008 roku miałem 18 lat uznałem, że po prostu nie mogę być biernym do tych wszystkich sytuacji, które dzieją się wokół mnie i chcę też jakoś wpływać na życie. Jeżeli moje działanie, aktywności, moja pozycja obywatelska będzie miała jakikolwiek sens i wpływ na zmieniające okoliczności, to czemu nie. Zawsze fajnie, żeby podziałać, więc chyba od dziecka miałem takie parcie na posiadanie wpływu na zmianę. 

W 2008 roku wziąłem udział w konferencji dotyczącej NATO i Unii Europejskiej na wschodzie Ukrainy i bardzo mi się spodobała. Byli tam członkowie organizacji pozarządowej, z którą później zacząłem działać i zainteresowało mnie co robią. Organizują różne seminaria dla młodych dziennikarzy, że edukują, wyjeżdżają za granicę na staże, praktyki. Więc dla młodego człowieka, który rzadko bywał gdzieś za granicą, to była fajna motywacja. Tym bardziej, że mogłem też opanować i nauczyć się wielu narzędzi o edukacji nieformalnej, co też było dla mnie bardzo istotne. Krótko mówiąc, zacząłem swoją działalność społeczną z chęcią posiadania wpływu na zmiany i wspieraniu tych ludzi. Tych, którzy w jakiś sposób zostają wykluczeni, dyskryminowani, zmarginalizowani. Zawsze starałem się im pomagać, więc moja działalność społeczna w większej mierze opierała się o pomoc ludziom wykluczonym.

Ciężko mówią w języku polskim, a nie ma też systemu, aby tych ludzi go nauczyć. W ogóle nie ma polityki integracyjnej uchodźców. Więc to automatycznie zostawia ich poza systemem i oznacza wykluczenie

Życie imigrantów

Martyna Żółkiewicz: Jakie wykluczenie dokładnie masz na myśli?

Gagik Grigoryan: Mam na myśli uchodźców i imigrantów, osób ubiegających się o status uchodźcy w Polsce. Przez ostatnie 6 lat zajmowałem się pomocą im na terenie Polski zwłaszcza w Warszawie. Właśnie to jest ta grupa uchodźców najbardziej narażona na wykluczenie. Trudno im znaleźć mieszkanie do wynajęcia, domy, pracę. Ciężko mówią w języku polskim, a nie ma też systemu, aby tych ludzi go nauczyć. W ogóle nie ma polityki integracyjnej uchodźców. Więc to automatycznie zostawia ich poza systemem i oznacza wykluczenie

Martyna Żółkiewicz: Jakie dałbyś rady osobom próbującym odnaleźć się i zaczynających życie w nowym kraju?

Gagik Grigoryan: Muszą się przygotować na to, że w nowym kraju zawsze są jakieś pewne wyzwania. Chociażby trudności związane z językiem, kodami kulturowymi, sposobem kultury pracy, zachowania, obchodzenia świąt i różnych takich drobnych szczegółów, o których na początku nigdy sobie nie zdajesz sprawy, co później wychodzi w praniu w trakcie życia w Polsce.

Polecam takim osobom przede wszystkim nie tracić motywacji, mieć więcej pewności siebie, siły przekonania. Wierzyć, że te trudności, które spotkają ich na początku miną i wtedy będą mieli lepsze życie w kraju, znajomych, przyjaciół.  Polecam też uczyć się języka polskiego, mieć więcej znajomych Polaków, być wśród nich,. Poznawać kulturę i kraj, co zdecydowanie ułatwi po prostu im życie.

Ludzie myśleli, że jestem z bliskiego wschodu i na rzekomym tle religijnym oskarżali mnie o to, że jestem muzułmaninem. Wyzywali mnie od terrorysty.

Wyzywali mnie od terrorysty

Martyna Żółkiewicz: Czy spotkałeś się w Polsce z jakimiś nieprzyjemnymi sytuacjami, agresją, dyskryminacją?

Gagik Grigoryan: Tutaj jest ważne, by powiedzieć o dwóch rzeczach. Osoby, z którymi ja mam kontakt, które wiedzą że jestem z Gruzji, są gościnni, mili wobec mnie. Są ciekawi mojego kraju, więc na tle tego, że jestem Gruzinem nigdy nie było żadnych problemów. Wręcz przeciwnie, ludzie byli bardzo otwarci, mili, pomocni, chcieli się komunikować, przyjaźnić i rozmawiać.

Natomiast, jeżeli mówimy o osobach, które nic o mnie nie wiedzą, nie znają mnie, na przykład w komunikacji miejskiej, gdzieś na zewnątrz miałem kilka takich przykrych sytuacji. Ludzie myśleli, że jestem z bliskiego wschodu i na rzekomym tle religijnym oskarżali mnie o to, że jestem muzułmaninem. Wyzywali mnie od terrorysty. Wtedy w latach 2015-2017, była to faza ksenofobii wobec mnie, czy osób wyglądających jak ja.

Oczywiście wszystko zależy od tego, jaka jest sytuacja medialna i dyskurs publiczny. Jeżeli w mediach dużo się mówi negatywnie o imigrantach, o uchodźcach, wtedy to automatycznie wpływa też na postawę ludzi wobec ciebie. Ludzie bali się i tę frustrację wylewali właśnie przez taki sposób. Atakowali słownie i hejtowali w internecie lub na żywo moją osobę, czy imigrantów.

Rozmawiała: Martyna Żółkiewicz
Uczennica Zespołu Szkół w Czerwionce-Leszczynach na profilu humanistycznym. Redaguje stronę poświęconą swojej szkole w lokalnej gazecie. Prowadzi profil na Instagramie, na którym pisze o swoich przemyśleniach oraz tym, co ją interesuje.

fot. Anna Bedyńska

Byłeś świadkiem jakiegoś wydarzenia? Chciałbyś nas o czymś poinformować? Chcesz pochwalić się swoimi działaniami?

Wstrząsy Previous post Dziś (dla odmiany) wstrząs w Czerwionce-Leszczynach
Brama odkażająca Next post Brama odkażająca za tydzień w szpitalu w Bytomiu