Jestem Głosem Tych, Co nie Mówią: „Postawimy potwora w ludzkiej skórze przed sądem”.
Jak podaje Fundacja „Jestem Głosem Tych, Co nie Mówią” – 19 grudnia odbędzie się rozprawa Teresy S., która nie udzieliła pomocy własnemu psu i trzymała go umierającego na łańcuchu.
Fundacja napisała na swoim profilu na FB:
Po przybyciu na miejsce okazało się, że pies przetrzymywany na łańcuchu ma otwartą, sączącą krwią i ropą ranę wielkości melona. Na tejże ranie znajdowała się również skórzana obroża wrastająca do ciała, zasklepiona wieloma warstwami krwi i ropy. Zapach, który unosił się w powietrzu drażnił już nie tylko węch, ale i oczy. Pies umierał przywiązany łańcuchem, powolutku, tak po swojsku. To nie koniec. Na tylnej łapie psa znajdował się podskórny, jeszcze większy guz. I jak? Chce się państwu płakać? Bo właścicielce chciało się śmiać, że taka afera o psa… przecież go leczyła, polewając mu ranę wodą utlenioną. PRZEZ PÓŁ ROKU.
Pies został zabezpieczony przez Fundację i została mu udzielona niezbędna pomoc medyczna. Dostał imię Cegiełka, żyje i przebywa obecnie w domu tymczasowym. Fundacja czekała rok na sprawiedliwość, interwencja odbyła się bowiem 8 grudnia 2018r. Pani Teresa jest mieszkanką naszej gminy i jak podaje Fundacja – posiada jeszcze inne psy, które żyją w jej domu.
Można wesprzeć działania Fundacji, poprzez wpłatę na konto:
4310 5013 4410 0000 9080 2994 99