Podwyżki dla nauczycieli po polsku, czyli zajechać samorządy
Jak podał wczoraj serwis oko.press szykują się kolejne podwyżki dla nauczycieli. I jak zwykle rząd niezwykle chętnie sięga do budżetów samorządów.
Jak to (nie)działa?
Jak działa system finansowania edukacji? Rząd przelewa samorządom subwencję, która liczona jest na ucznia. Z tej subwencji samorząd powinien utrzymać system edukacji. Po ostatniej reformie w takiej gminie jak Czerwionka-Leszczyny z systemu ubył jeden rocznik (wcześniej 6 roczników podstawówki i 3 roczniki gimnazjum- przy obecnych 8 rocznikach). Daje nam to około 300 uczniów, za których nie dostajemy już dotacji. W przypadku mojej gminy, gdzie jestem radnym, subwencja wynosi 36,5 mln. Dokładamy do edukacji blisko 30 mln zł. Mimo mniejszej ilości uczniów zatrudnienie zostało utrzymane. Czy to był dobry ruch? Mam wątpliwości z perspektywy czasu. Wczoraj jeden z mieszkańców przeanalizował system edukacji w Wodzisławiu Śląskim sugerując, że jest za dużo etatów i szkół. Jedna z miejscowości na mazurach ogłosiła plany zamknięcia trzech szkół. Czy czeka nas coraz więcej takich ruchów?
Im więcej wyborów tym gorzej dla Państwa
Rząd w dobroci swojego serduszka zapowiedział podwyżki w wysokości 200zł w kwocie bazowej. Podwyżka ta ma być wprowadzona we wrześniu 2020 roku. Wszystko pięknie, ale podwyżki będą kosztowały 774 mln zł. Subwencja natomiast według planów ma wzrosnąć o 100mln. Czyli znów sięgniemy do kieszeni samorządów. I co najgorsze te podwyżki spadną na włodarzy miast w środku roku, a przecież miesiąc temu uchwaliliśmy budżety. Znów będzie trzeba szukać, gdzie zabrać lub z czego zrezygnować.
Co jednak dostajemy za te ciągle wzrastające nakłady? Czy nasz system edukacji jest coraz lepszy? Czy uczniowie są coraz efektywniej uczeni? Na to pytanie niech odpowie sobie sam każdy rodzic, pomagając dziś w odrabianiu zadań domowych. Najważniejsze co jednak dostanie rządząca partia. Nauczycieli gromko biegnących wiosną do urny, by oddać głos na Andrzeja Dudę. Mam wrażenie, że im częściej wybory, tym bardziej nasze państwo jest wysysane.
Cichy zamach nie na samorządy.
Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to nie jest robione z troską o edukacje naszych dzieci. Mam nieodparte wrażenie, że podwyżki dla nauczycieli, to kolejny element, dobijania samorządów. Bo jak inaczej nazwać zwiększanie kosztów w obszarze edukacji, a zarazem obniżanie przychodów, poprzez zmniejszenie podatków i ulgi dla młodych. Niestety dzieje się to za przyzwoleniem nas obywateli. Bo przecież dobrze jest z 500+ i niższymi podatkami. Sam popieram, by ludziom nie zabierać, ale nie powinniśmy liczyć też na to, że coś dostaniemy. Czy w domowych budżetach pozwalamy sobie na zakup kolejnego auta, mieszkania, gdy została nam obniżona pensja? Gdy już rząd wykończy samorządy, zwracając uwagę na ich nieudolność, to nie będziemy mieli na kogo narzekać, ponieważ decyzje nie zapadną u nas w miastach a gdzieś tam w Warszawie.
Dobre samorządy łatają złe systemy.
Podwyżki dla nauczycieli i sama edukacja to jednak nie wszystko, czym gra rząd. Niestety za niespełnienie wskaźników segregacji odpadów grożą wielkie kary. No ale tutaj samorząd będzie musiał sięgnąć do kieszeni podatników. I znów Ci beznadziejni radni. Sami włodarze i radni też nie są święci. Łatają systemy, do których nie są zobligowane dokładać. Przykładem może być dotacja na karetkę pogotowia dofinansowaną przez Gminę Czerwionka-Leszczyny oraz Powiat Rybnicki. Oczywiście można powiedzieć, że jestem bezduszny, bo to przecież zdrowie mieszkańców. Pewnie, ale jak długo będziemy wyręczać w czymś, co powinny uzdrowić kolejne rządy? I tak mija kolejny rok za rokiem, w którym nikt nie chwyta się za służbę zdrowia, edukację. Przecież wszystko można zrzucić na samorządy.