Spotkanie w pociągu

Piszę do Was siedząc w pociągu. Naprzeciwko mnie siedzi Jakub Żulczyk. Pisarz, autor takich powieści jak „Ślepnąc od świateł”, „Wzgórze psów” czy „Kandydat”. Wymieniam akurat te trzy, bo je przeczytałem. Obejrzałem także doprawdy dobry serial zrealizowany na motywie drugiego z wymienionych tytułów.

Siedzi sobie i pisze na komputerze. Nawet zrobiłem mu ukradkiem zdjęcie ale nie będę się przecież wydurniał, żeby je gdzieś zamieścić.

Zagadać, nie zagadać? Przez kilkanaście minut czułem się jak nastolatek, który walczy ze sobą żeby poderwać dziewczynę. Tak to przynajmniej pamiętam. Chociaż dzisiaj nie wierzy w to nawet moja żona, byłem nieśmiały. Zresztą trema przy atrakcyjnych kobietach do teraz nie minęła mi całkowicie, ale to już nic w moim życiu nie zmienia.

Pierwsza próba skończyła się komicznie, bo pan Jakub miał w uszach słuchawki i nie usłyszał nawet mojej zaczepki. Poczułem się zażenowany, zawstydzony wobec pozostałych pasażerów. Było mi źle.

Postanowiłem się skonsultować z kolegami, którzy uwielbiają jego twórczość. Kopnij go pod stołem, rzuć go plastikowym widelcem – mniej więcej tak wyglądały dobre rady, z których postanowiłem nie korzystać. Pod ręką miałem w zasadzie tylko metalowe sztućce z czeskiego wagonu barowego i próba ich użycia z całą pewnością nie byłaby odebrana jako akt przyjaźni.

Za stary już jestem, żeby się poddawać w ten sposób. Pewnie nie spałbym w nocy zastanawiając się co ze mnie za dureń. Ta emocja zresztą też mi przypomina kilka sytuacji sprzed wielu, wielu lat.  

Wykorzystałem moment, kiedy to mój współpasażer zamówił jedzenie. Zapytałem go, czy jadąc tu z nami pisze nową powieść, bo fajnie będzie się pochwalić kolegom przy jej wydaniu. Ucieszył się, potwierdził że „robi akurat robotę literacką, ale nic więcej nie może zdradzić’. A potem poprosił o popilnowanie bagażu. Normalny, fajny gość.

Wyjąłem laptop i napisałem to, co teraz czytacie.

Kiedy pan Jakub nie wysiadł w Katowicach sprawdziłem w telefonie, gdzie ma spotkania autorskie. Godzina 18.00, Biblioteka w Rybniku. Mateusz Banaszkiewicz poprowadzi spotkanie „O prawdzie, władzy i literaturze”. No to zrobiłem literatowi rozgrzewkę na tych ostatnich 50 kilometrach podróży.

Zdjęcie pochodzi z mediów społecznościowych Jakuba Żulczyka.

Previous post Juliusz, Heniek i niewielki ochrzan