migranci na lokalnym rynku pracy

Migranci na lokalnym rynku pracy w Czerwionce-Leszczynach

Czerwionka-Leszczyny staje się atrakcyjnym miejscem dla migrantów poszukujących pracy, przy czym część cudzoziemców mieszka tu tylko czasowo lub pracuje w trybie rotacyjnym. Migranci najczęściej znajdują zatrudnienie w sektorach produkcji przemysłowej, gdzie obsługują linie montażowe, maszyny lub zajmują się pakowaniem. Duża ich liczba pracuje również w budownictwie jako murarze, elektrycy lub pomocnicy budowlani. Inni podejmują się prac w usługach porządkowych, gastronomii, a także w opiece nad osobami starszymi – często w ramach prywatnych umów. Charakterystyczne jest to, że wielu z nich zatrudnianych jest przez agencje pracy tymczasowej, co wiąże się z niestabilnością zatrudnienia, ograniczonym dostępem do szkoleń oraz brakiem możliwości awansu zawodowego.

Zatrudnianie migrantów pomaga w zaspokajaniu zapotrzebowania na siłę roboczą w zawodach niskopłatnych i fizycznych, w których brakuje chętnych pracowników z Polski. Przynosi to również inne pozytywne skutki, takie jak odciążenie lokalnych przedsiębiorstw, większa różnorodność kulturowa wpływająca na rozwój usług i wzrost popytu na mieszkania oraz usługi publiczne, w tym edukację i transport. Równocześnie jednak pojawiają się trudności. Bariera językowa utrudnia komunikację zarówno w miejscu pracy, jak i w codziennym życiu. Brakuje programów integracyjnych oraz systematycznych szkoleń, które mogłyby ułatwić migrantom adaptację. Obawy społeczne, że cudzoziemcy „zabierają pracę”, pogłębiają napięcia – mimo że w rzeczywistości często wykonują oni zajęcia, których lokalna społeczność unika.

Problemem jest także brak dostatecznej informacji – zarówno migranci, jak i pracodawcy często nie znają swoich praw i obowiązków

Czerwionka-Leszczyny nie posiada jeszcze rozbudowanej infrastruktury wsparcia dla cudzoziemców. W urzędach brakuje tłumaczy, nie funkcjonują punkty doradztwa zawodowego z ofertą w językach ukraińskim czy rosyjskim, a dostęp do niedrogich kursów językowych jest ograniczony. Lokalne placówki oświatowe coraz częściej przyjmują dzieci obcojęzyczne, ale nie zawsze dysponują kadrą przygotowaną do pracy w takim środowisku. Aby przeciwdziałać tym problemom, potrzebne są działania, takie jak wdrożenie programów integracyjnych, tworzenie zachęt do osiedlania się na stałe i wspieranie pracodawców w legalizacji zatrudnienia.

Przykład wsi Stanowice unaocznia, jak trudne mogą być procesy integracyjne, gdy brak jest społecznego konsensusu. To tam napięcia wokół obecności migrantów są szczególnie widoczne. Ukraińcy zaczęli się tam osiedlać jeszcze przed wojną, znajdując zatrudnienie w Tenneco i Turenwerke. Część mieszkańców i związkowców zarzuca im jednak brak zaangażowania w sprawy pracownicze, zgodę na najniższe wynagrodzenie, nadgodziny i trudne warunki pracy – co odbierane jest jako zaniżanie standardów zatrudnienia. W przypadku uchodźców wojennych sytuacja jest szczególnie złożona – dla wielu z nich praca w takich warunkach to jedyna dostępna opcja. W efekcie rodzi się podział. Z jednej strony są pracodawcy, którzy potrzebują taniej siły roboczej, a część społeczeństwa chciałaby, aby stworzyć dla migrantów warunki do godnego życia. Z drugiej – rośnie grupa osób, które czują się pominięte, zagrożone i sfrustrowane. W tak spolaryzowanej sytuacji trudno sobie wyobrazić jakikolwiek kompromis, który byłby akceptowalny dla wszystkich stron. Jeśli głos sceptyków będzie ignorowany, opór wobec migrantów może się zradykalizować i przerodzić w trwały sprzeciw wobec polityki otwartości jako takiej.

Walka nie powinna toczyć się z migrantami, lecz o rozwój lokalnego rynku pracy

Tylko dynamicznie rozwijająca się gospodarka może stworzyć przestrzeń, w której każdy – bez względu na pochodzenie – ma szansę na godne życie. Społeczność, w której każda uczciwie pracująca osoba jest doceniana, przekształca się nie tylko w bezpieczniejsze otoczenie, ale również w przestrzeń bardziej odporną na wyzwania współczesności – od międzynarodowej konkurencyjności, poprzez starzenie się społeczeństwa, aż po depopulację mniejszych miejscowości.

Autor: Artur Jochlik

Ultramaraton „GRF Szychta na Gichcie” Previous post Ultramaraton „GRF Szychta na Gichcie” powraca – już 5 lipca w Palowicach!
Patron spraw zagubionych Next post Patron spraw zagubionych