Juliusz, Heniek i niewielki ochrzan
Na początek wkleję Wam oryginalny post, który zamieściłem na początku miesiąca. Pewnie pomyślicie, że lenistwo mnie dopadło i pisać mi się nie chce. W tenże jednak sposób nic nie przeinaczę.
“1 listopada to dobry moment na poruszenie sprawy tajemnicy związanej z nagrobkiem Juliusza Rogera.
Spektakl Teatru Powrotów i rozmowy z widzami uświadomiły mi jak niewiele osób zna końcowy wątek biografii tego niesamowitego człowieka.
Juliusz Roger odszedł 7 stycznia 1865 roku, w wieku 46 lat. Oficjalnie zmarł na zawał serca w trakcie polowania z księciem raciborskim Wiktorem. Nieoficjalnie – został na tym polowaniu zastrzelony. Poza ustnymi przekazami na ten temat kluczowym wątkiem jest jego nagrobek.
Z tyłu odnajdziecie wyryty napis. “Szczęśliwy ten, który myśli o biednym, w dniu nieszczęścia Pan go ocali” (oryginał jest oczywiście po niemiecku). Pod spodem widnieje adnotacja „Psalm XI. 2.” Ten psalm jednak brzmi zupełnie inaczej. W polskim tłumaczeniu wygląda on tak: „Oto bezbożni już łuk naciągają, kładą strzałę na cięciwę, by w ciemności strzelać do uczciwych”.
Nagrobek doktora Juliusa Rogera znajduje się na cmentarzu przy kościele św. Magdaleny w Rudach.
Kilka publikacji na ten temat opublikowały “Nowiny”. Niestety wraz z zamknięciem gazety zniknęły także materiały ze strony enowiny.pl Polecam materiał z portalu wiara.pl gdzie rybniczanin – Marek Szołtysek opisuje co udało mu się odkryć. (…)”
Post ilustrowały zdjęcia nagrobka i obraz Jana Karwota prezentujący J.R. Ten sam który widzicie przy felietonie.
Teraz czas na tytułowego Heńka. Chodzi oczywiście o senatora Henryka Siedlaczka: mieszkańca Rud, wielkiego znawcę historii lokalnej. To, że nie konsultowałem z nim treści posta to oczywiście niewybaczalny grzech.
Kiedy się spotkaliśmy Heniek odrobinę się uniósł. Podejrzewał mnie o to, że chciałbym do śmierci Rogera dołączyć sugestię co stało za śmiercią bohatera.Takie próby czyniono wielokrotnie “udowadniając: że to propolskość zabiła lekarza uwielbianego przez miejscową ludność. Nie miałem takich zamiarów, w podobne mity nie wierzę. I basta! Moja intencja była prosta – materiały sensacyjne pobudzają ciekawość.
Druga kwestia. Mój starszy kolega z Senatu zapewnił mnie, że śmierć nie jest tajemnicza bo wiadomo, że Roger zginął na samym początku polowania od przypadkowego postrzału. Co więcej – w historycznych źródłach można się doszukać kto to nieszczęście spowodował. Informowano o zawale, żeby nie wywoływać zbędnego niepokoju miejscowych. Jestem w stanie w to uwierzyć, przypadkowe postrzały ciągle są zmorą myśliwych. Chociaż współczesna broń i przyrządy celownicze są niebo doskonalsze.
Henryk Siedlaczek jest pewny, że tajemnica psalmu nie jest tajemnicą, tylko błędem kamieniarza. Tutaj moja wiara jest biblijna, ale postacią do której się odwołam jest Tomasz Apostoł.
Wreszcie poznałem dwie ciekawostki. Ptaki na obrazie J.Karwota to nie jest przypadek. To kolejna z przyrodniczych pasji bohatera tego tekstu. Wiedziałem tylko o tej entomologicznej.
Wisienka na torcie. Przez życiorys Rogera wielokrotnie przewija się August Heinrich Hoffmann von Fallersleben. Kiedy Julius Roger tworzył pierwszy, historyczny zbiór śląskich piosenek ludowych H.v.F przetłumaczył niektóre na niemiecki. Panowie byli przyjaciółmi. Co to za postać? Fallersleben jest autorem Das Deutschlandlied (pol. Pieśń Niemiec). Wszyscy znamy tekst pieśni zaczynający się od słów “Deutschland, Deutschland über alles, über alles in der Welt.” Po dziś dzień jego trzecia zwrotka jest oficjalnym hymnem Niemiec. Melodię zapożyczono ze starego hymnu austriackiego Kaiserlied, którą skomponował Joseph Haydn.
A na koniec coś zdradzę. Tego tekstu też nie konsultowałam z Heńkiem. Mam nadzieję, że znowu mi wybaczy. Do trzech razy sztuka.
